Banksy – i jego najdroższe prace

W przeciągu kilku nocnych godzin jedna ze ścian budynku, w którym swoje londyńskie biuro prowadzi Joanna Jagoda, podrożała mniej więcej o 200 tys. funtów. Wszystko za sprawą graffiti, które się na niej pojawiło. Nikt nie widział jego twórcy w trakcie pracy, pod obrazkiem nie ma też żadnego podpisu, jednak wątpliwości w tym wypadku raczej nie ma.

Jeśli się doda, że fotografia z wyżej wymienioną ścianą pojawiła się pod adresem internetowym http://www.banksy.co.uk, to wszelka niepewność w temacie, kto jest autorem, powinna zniknąć natychmiast. Zresztą Joanna Jagoda na stronę internetową zaglądać specjalnie nie musiała. – W Polsce zaliczyłam między innymi studia plastyczne, więc trochę się w tym temacie orientuję – tłumaczy.

Graffiti pojawiło się we wrześniu. Kiedy Joanna przyszła rano do pracy, po jego autorze pozostały już tylko spoczywające pod ścianą na ziemi tekturowe kartony.

– Kiedy zobaczyłam, co znajduje się na murze, od razu się zorientowałam, kto tu w nocy urzędował – mówi polska księgowa. Joanna postanowiła o całej sprawie poinformować swojego landlorda. Jednak jej odkrycie nie wywarło na nim żadnego wrażenia. – Nie przejął się tym całkowicie – opowiada. A trzeba przyznać, że jak na grafficiarza Banksy wrażenie wywiera niesamowite. Wystarczy powiedzieć, że prace tego pana ceni się obecnie przy pomocy liczb z co najmniej pięcioma zerami.

Artysta czy chuligan?

Odpowiedź na to pytanie jest równie prosta, jak odpowiedź na to, co się znajduje poza horyzontem zdarzeń czarnej dziury. Tak jak każdy inny grafficiarz, Banksy działa znienacka, a za blejtram służą mu przestrzenie jak najbardziej do tego celu nieprzeznaczone. Swoje malowidła tworzy zazwyczaj w nocy, bez pytania o zgodę właściciela ściany. Na jego prace można trafić praktycznie wszędzie na świecie. Ozdobione są nimi muryw Bristolu, Londynie, Nowym Orleanie, Melbourne, Palestynie, nawet w Timbuktu.

Pewnego pięknego dnia – najprawdopodobniej w nocy, chociaż tego raczej nikt nie może być pewien – zakradł się na wybieg pingwinów w londyńskim zoo i napisał na jego ścianie dwumetrowymi literami “We’re bored of fish” (pol. Jesteśmy znudzone rybami). W niektórych rejonach świata pozostawiane przez niego murale traktowane są z czcią należną malowidłom z Kaplicy Sykstyńskiej. W maju 2005 roku Banksy sam, z własnej inicjatywy umieścił w jednej z galerii British Museum swój rysunek. Imitujący prymitywne malarstwo jaskiniowe obrazek przedstawiał człowieka pchającego wózek z zakupami. Władze placówki, po zauważeniu dzieła, postanowiły dodać je do swojej kolekcji eksponatów. Wciąż jednak zdarza się, że w wielu miejscach jego dzieła traktowane są na równi z klubowymi bohomazami kibiców Widzewa Łódź albo Legii Warszawa. Bywa też, że twórczość tajemniczego B. cenzurują osobnicy będący przedmiotem jego satyry. Podczas swoich gościnnych występów w stanie Alabama Banksy pozostawił między innymi po sobie dzieło przedstawiające wiszącego na szubienicy członka Ku Klux Klanu. Jak się można było spodziewać, lokalna społeczność nie doceniła szczodrości tego daru i w krótkim czasie obrazek został zamalowany czarną farbą.

Gorączka złota

Dwa lata temu kawałek blachy, na którym znajdował się obrazek Banksy’ego zatytułowany “Space Girl and Bird&” został wystawiony na sprzedaż w domu aukcyjnym Bonchams. W trakcie licytacji okazało się, ze jest to najdroższy złom na świecie. Nowy szczęśliwy nabywca zapłacił za obraz 288 tysięcy funtów. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że taka suma jest w stanie przemówić do ludzkiej wyobraźni jak mało co. Na wiadomość o wyniku licytacji Wielką Brytanię opanowała gorączka złota. Skoro Banksy maluje gdzie popadnie, to może namalował też coś na mojej ścianie! Wszyscy właściciele pomalowanych ścian zaczęli się im pilnie przyglądać. Nie trzeba więc było długo czekać, żeby w końcu ktoś wystawił na sprzedaż własną ścianę. Na początku ubiegłego roku na portalu aukcyjnym eBay pojawiła się niecodzienna oferta. Właściciel budynku stojącego przy Portobello Road wystawił na sprzedaż kawałek muru, na którym znajdowało się dzieło najbardziej znanego graficiarza świata. Sprzedawca zastrzegł sobie z góry, że zwycięzca licytacji będzie musiał na własną rękę wyciąć swoją własność, a potem jeszcze pokryć koszta naprawy ściany, co zwiększało wartość całej transakcji o dodatkowe 5000 funtów. Opcja “Buy it now” opiewała na okrągły milion. Nikt jednak nie okazał się aż tak niecierpliwy. Cena co prawda była podbijana w sumie 68 razy, jednak obrazek poszedł w końcu za “jedyne” 208 100 funtów.

Złodzieje ścian

Jak powszechnie wiadomo, największym pochlebstwem dla artysty jest sytuacja, w której ktoś kradnie jego dzieło. Otóż okazuje się, że ktoś postanowił przypochlebić się Banksy’emu. Niedaleko stacji Paddington, przy ulicy Gloucester Gardens znajdował się obrazek szczura odbijającego piłkę. Nad szczurem wisiała najprawdziwsza, zawieszona tam zapewne przez gminę, tabliczka z napisem “No Ball Games” (pol. Zakaz gry w piłkę). Szczur odbijał już piłkę od dłuższego czasu i okoliczni mieszkańcy zdążyli go nawet polubić. Jakież więc musiało być ich zdumienie, kiedy pewnego styczniowego poranka na miejscu szczura znaleźli dziurę w ścianie. Złodzieje nawet nie próbowali się zbytnio ze swoim łupem ukrywać. Po kilku dniach szczurek pojawił się na eBayu. Cena wywoławcza wynosiła 20 tysięcy funtów. Do transakcji jednak nie doszło. Pod wpływem protestów eBay usunął aukcję ze swojej strony.

A co na to sam najbardziej zainteresowany? Po tym jak sprzedany został obrazek z Portobello Road, przynajmniej dwa londyńskie dzieła artysty zostały zamalowane częściowo farbą. Obok pojawił się krwistoczerwony napis “All the Best” – dokładnie w takim stylu, jakiego zwykł używać Banksy.

“Polskiemu” Banksy’emu na razie nic nie grozi. Na prośbę gminy Harringey mural, który pojawił się na ścianie biura Joanny Jagody, już po tygodniu został zabezpieczony płytą z pleksiglasu.

– Z tego co wiem, właściciel nie zastanawiał się jak na razie nad możliwością jego sprzedaży – mówi Polka.